czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 6 - Amber

-To znaczy?!- spytałam.
-Mmm... No musiałem to powiedzieć, aby mnie wpuścili, ale nie powiem, że mi to nie odpowiada...- powiedział i się tak słodziutko uśmiechnął.
-Czyli...?- spytałam nie pewna- To było tylko po to żebyś mógł mnie odwiedzać?- spytałam.
-Nie, to było też na moją korzyść.-powiedział i usiadł na krześle- Chyba się na mnie nie obrazisz?- spytał i złapał moją dłoń.
-Nie spokojnie, nie mam za co.- powiedziałam i wzięłam moją dłoń z jego uścisku.
-Co jest?!-spytał poddenerwowany.
-Nic, nic-powiedziałam zwyczajnie.
-Jak to nic?!- Ja się staram abyś miała jak najlepiej i jak najlepiej się czuła a ty co? Czym mi odpowiadasz?-spytał i wstał.
-Przepraszam...-powiedziałam cicho.
-Spoko...-powiedział cicho z kpiną w głosie. Nagle do sali wszedł lekarz i mój ojciec. Zdziwiona spojrzałam na Harrego. On tylko odwzajemnił mój wzrok i wzruszył ramionami.
-Co ty tu robisz?!-spytała a raczej krzyknęłam w stronę ojca.
-Przyszedłem Cię przeprosić.- powiedział bez entuzjazmu.-I zamieszkasz ze mną!-powiedział
-Co? Co?- zaczęłam się jąkać.-Nie ja Ci nie pozwalam ty nie możesz!!!-krzyknęłam.
-Oczywiście, że mogę!Jestem twoim ojcem!
-Ja Cię za niego nie uważam!-powiedziałam stanowczo.
-Mnie to nie obchodzi tak samo jak twoją matkę! Zamieszkasz ze mną!-powiedział a po moim policzku spłynęła łza.
-Nie!-powiedziałam.
-Pfff! A to już nie jest twoja decyzja moja droga!
-A właśnie, że jest!-krzyknęłam.
-Ona ma rację, to nie jest pana decyzja tylko jej!-powiedział twardo.
-A kim ty jesteś młodzieńcze?-spytam zdenerwowany mężczyzna.
-Jestem jej chłopakiem i ona będzie mieszkała ze mną!-powiedział i spojrzał na mnie żeby sprawdzić moją reakcję...
-Tak on ma rację, ja zamieszkam z nim!-powiedziałam pewnie i uśmiechnęłam się do zdziwionego szatyna.
-W takim razie, dobrze.-powiedział zszokowany jeszcze trochę ojciec i wyszedł a za nim lekarz. Harry podszedł do mojego łóżka i przy nim przykucnął.
-Czy to można uznać za zgodę?-spytał uśmiechnięty.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi!-powiedziałam uśmiechnięta udając, że nie mam pojęcia o co mu chodzi.
-Nie udawaj! Czyli oficjalnie...- powiedział i czekał aż dokończę.
-Jesteśmy parą.- powiedziałam uśmiechnięta. A on tylko wstał, schylił się nad moim łóżkiem i pocałował.
-Oficjalnie i nie oficjalnie?-spytał uśmiechnięty i stanął prosto.
-Tak!-powiedziałam.
_____________________________________

Sorki, że taki jakiś nijaki ale nie miałam pomysłu, a do tego jestem chora;( Nie wytrzymuje na gardło mam gorączkę i boli mnie głowa i wgl wszystko...


                                                                     Natalie<3

1 komentarz:

  1. rozdział super
    mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko wyzdrowiejesz

    OdpowiedzUsuń